Co w dziecinstwie zbieralismy
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Szczęściem sukienka nie była na mnie, tylko wisiała na fotelu. W piewszej chwili się wystraszyłam, gdy mi coś takiego dużego wyleciało, ale zaraz potem rzciłam się do atlasu, by sprawdzić, jaki to gatunek, bo prezentowała się nad wyraz okazale. Moja koleżanka jest wielbicielką motyli, w tym ciem, i pod wpływem kontaktów z nią zaczęłam na nie patrzeć łaskawszym okiem.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
A propos motyli. Kiedyś łąki odwiedzały setki bielinków kapustników. Ich gąsienice zbierało się masowo i rzucało kurom. Teraz jak się zobaczy jednego - dwa to święto. Cytrynki też są rzadkie. Czyżby wynik stosowania środków owadobójczych?
P.S.
Jako dzieciak widziałem pazia żeglarza i pazia królowej. W latach już męskich, w 1999r. udało mi się zobaczyć niepylaka apollo po słowackiej stronie Tatr.
P.S.
Jako dzieciak widziałem pazia żeglarza i pazia królowej. W latach już męskich, w 1999r. udało mi się zobaczyć niepylaka apollo po słowackiej stronie Tatr.
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2008, o 13:43 przez Dudzio, łącznie zmieniany 1 raz.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
W zeszłym bodaj roku pełno było rusałek admirałów. Bielinków ci u nas dostatek, nie narzekam. Pazia (chyba) królowej widziałam w zeszłym roku na wschodzie Polski, niedaleko Białowieży. Żeglarki (podobno) w zeszłym roku na wakacjach w Bułgarii, a niepylaki kilka lat temu w dużej liczbie, ale poza Europą...
Skoro już o faunie, u nas jakiś wysyp jeży, niektóre niestety kończą przejechane przez samochów lub rower
Skoro już o faunie, u nas jakiś wysyp jeży, niektóre niestety kończą przejechane przez samochów lub rower
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
Skoro o faunie mowa, to obecnie u nas wysyp (wylęg?) szerszeni i os - naprawdę sprawiają duże problemy. Ciem nie rozróżniam, a motyle kojarzą mi się głównie z dzieciństwem: na łąkach rzadko bywam, a do mojego II piętra na betonowym osiedlu raczej nie dolatują. Dolatują za to chrabąszcze majowe (oczywiście w maju), no i meszki (niestety).
PS. Kasztanowce z różowymi kwiatami też u mnie są: duże, stare - bardziej poniemieckie niż piastowskie .
PS. Kasztanowce z różowymi kwiatami też u mnie są: duże, stare - bardziej poniemieckie niż piastowskie .
O! wstęgówka pąsówka była kiedyś u mnie na działce. Biedaczka trzepała się wewnątrz foliaka i zajęło mi trochę czasu wygonienie jej na wolność. Paź królowej od czasu do czasu pojawia się na działce, różne rusałki też. A widzieliście pająka tygrzyka (wygląda jak tygrys ). Piękny pająk, jesli można tak o pająkach powiedzieć. Teraz w Stanach widziałam Monarch Butterfly - piękny, duży, pomarańczowy motyl. Obejrzałam sobie fruczaka - chyba też go widziałam. Mutantko - też tak mam, że rzucam się do atlasu, kiedy zobaczę nowy okaz nieznanego mi zwierzęcia.mutant pisze:Tam fruczaki. Mnie kiedyś wyleciała z sukienki wstęgówka pąsówka, taka jak ta: http://www.motyle.com.pl/galeria3/displ ... t=4&pos=-4
Z ciekawszych przedstawicieli fauny amerykańskiej widziałam skunksa, kardynała i modrosójkę błękitną, że o bizonach już nie wspomnę.
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2008, o 16:37 przez Elle, łącznie zmieniany 1 raz.
Tak. Legendarne monarchy i ich coroczne legendarne, długodystansowe wędrówki. Zresztą istnieje pewna analogia do naszych sympatycznych fruczaków. Fruczaki też potrafią wędrować daleko. Przylatują do nas z południowej Europy. No ale nie migrują w takich ilościach jak monarchy.Elle pisze: Teraz w Stanach widziałam Monarch Butterfly - piękny, duży, pomarańczowy motyl.
Ostatnio zmieniony 19 wrz 2008, o 07:17 przez Dudzio, łącznie zmieniany 3 razy.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
Zbierałem "resoraki" - o tyle to było trudne, że nie byliśmy specjalnie zamożni i starych nie stac było na kupowanie mi zabawek w Pewexie, mimo to miałem sporą kolekcję uzyskaną głównie dzięki zamienianiu się. Owo zamienianie się moi starzy na początku tępili i zwykle kazali oddać to na co się zamieniłem, ale później dali spokój, jak widzieli, że i tak się zamieniam, tyle, że się z tym tajniaczę. Resorków miałem najwięcej z "matchboxu", kilka z "majorette" i jeden z "burago" - przedmiot mojej dumy, gdyż resorki tej firmy były najrzadsze.
Mój brat za to zbierał takie małe (ok 5 cm) figurki bohaterów róznych bajek itp, wykonane z gumy. Miał tego od metra, jak dziś sądzę - ponad sto sztuk. Były tam smerfy, bohaterowie z Disneya, mapety i mnóstwo różnych niezidentyfikowanych bliżej. Często bawiliśmy się nimi budując im całe miasta w naszym pokoju, co było zwykle przerywane pod wieczór przez ojca, który kazał "sprzątać mi tą barykadę!".
Zbierałem też..... mechanizmy od popsutych zegarków - jak to nazywałem "silniczki od zegarka" - miałem ich trochę z zegarków naręcznych jak i z większych, część podemontowałem, częśc została w postaci pierwotnej.
Mój brat za to zbierał takie małe (ok 5 cm) figurki bohaterów róznych bajek itp, wykonane z gumy. Miał tego od metra, jak dziś sądzę - ponad sto sztuk. Były tam smerfy, bohaterowie z Disneya, mapety i mnóstwo różnych niezidentyfikowanych bliżej. Często bawiliśmy się nimi budując im całe miasta w naszym pokoju, co było zwykle przerywane pod wieczór przez ojca, który kazał "sprzątać mi tą barykadę!".
Zbierałem też..... mechanizmy od popsutych zegarków - jak to nazywałem "silniczki od zegarka" - miałem ich trochę z zegarków naręcznych jak i z większych, część podemontowałem, częśc została w postaci pierwotnej.
A kogo było stać? Jeden modelik kosztował 60 złotych! Przypomnę, ze kilo cukru kosztowało 10,50. "Sporty" 3, 50 bodajże. Droższe były większe modeliki włoskiego Plastilita z serii Politoys (80 zł). Nie miały resorowania. Majoretki pojawiły sie dopiero gfdzi8eś w okolocach 1977 -78 roku.Helmutt pisze:Zbierałem "resoraki" - o tyle to było trudne, że nie byliśmy specjalnie zamożni i starych nie stac było na kupowanie mi zabawek w Pewexie, mimo to miałem sporą kolekcję uzyskaną głównie dzięki zamienianiu się.
Pamietam pierwszego "Matchboksa". Dostałem go pod choinkę w1973 roku. To był zielony Javelin. Drugim był Mazda RX500 m(wściekle pomaranczowa), a trzecim Lamborghini Countach (yellow bahama - kto dziś pamieta o takim kolorze?). Resory tez były różne. Matchbox robił na plastikowej listwie, a Majorette na dwóch metalowych drucikach. Pamietam jak na parapetach szkolnych sprawdzało się czy resorak jest ok. Podnosiło sie modelik 1-2cm i opuszczało. Im więcej razy sie odbił tym miał lepsze resorowanie.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
"Majoretki" z tego co pamiętam to były raczej na takich sprężystych blaszkach i one najbardziej "resorowały". "Matchboxy" to różnie...
Pojedynczy model (osobowy lub dwuosiowa ciężarówka) kosztował w Pewexie $1,20, większe oraz zestawy były już droższe.
Z popularniejszych "matchboxów" miałem - "Icarus Coach", "Dodge Challenger", "Chevy pro stocker", "renault 5 turbo". Ale było tego więcej, już nie pamietam.
Pojedynczy model (osobowy lub dwuosiowa ciężarówka) kosztował w Pewexie $1,20, większe oraz zestawy były już droższe.
Z popularniejszych "matchboxów" miałem - "Icarus Coach", "Dodge Challenger", "Chevy pro stocker", "renault 5 turbo". Ale było tego więcej, już nie pamietam.
Ostatnio zmieniony 29 wrz 2008, o 12:03 przez Helmutt, łącznie zmieniany 1 raz.
Niektóre Matchboksy nie resorowały wcale. Poza tym Majorette były prawie wiernymi modelami, za to Matchbox to często miał niewiele wspólnego z pierwowzorem. Za to były modele z ruchomymi tłokami w przezroczystych cylindrach (Mustang piston popper). Albo inne cuda (VolksDragon).
P.S.
Majorette robiło tez modele śmigłowców. Miałem piękny model Gazelle. To był piekny helikopter. Niestety miałem okazje na żywo widzieć go tylko raz.
P.S.
Majorette robiło tez modele śmigłowców. Miałem piękny model Gazelle. To był piekny helikopter. Niestety miałem okazje na żywo widzieć go tylko raz.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
No tak, w końcu "matchboxy" były w tak małej skali, że odstępstwa były nieuniknione. Poziom wykonania też różny. Co do resorowania - fakt, było różnie taki Ford Fiesta miał porządne resory a Dodge Challenger żadne, zawieszenie było sztywne.Dudzio pisze:Niektóre Matchboksy nie resorowały wcale. Poza tym Majorette były prawie wiernymi modelami, za to Matchbox to często miał niewiele wspólnego z pierwowzorem. Za to były modele z ruchomymi tłokami w przezroczystych cylindrach (Mustang piston popper). Albo inne cuda (VolksDragon).
Majoretki był już większe a Burago to już naprawdę spore modele. Poza tym wspomnieć tez należy o pierwszych polskich "resorkach" - plastikowe "polonezy" do kupienia w składnicy harcerskiej. Były też podobno "duże fiaty" ale ja się z takimi nie spotkałem.
Z polskimi resorakami sie nie spotkałaem Były za to modele platsikowe PF 125p, Moskwicze. Za to "maluchy" tez bywały, ale już produkcji włoskiej. Miałem takiego w kolorze niebieski metalik. Miał otwierane drzwiczki. To chyba był Politoys.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
Bo modele "burago" były naprawdę świetne, o kilka klas wyżej niż "matchboxy". Pamiętam, że "matchboxy" miały to do siebie, że lubiła z nich odłazić farba, szczególnie jak się lubiło robic "wypadki". Po jakimś czasie użytkowania część resoraków była w naturalnym kolorze metalu. Oczywiście robiło się prowizorkę typu "lakierowanie nadwozia lakierem do paznokci zwędzonym mamie" ale potem wóz wyglądał zwykle jeszcze gorzej.Robi pisze:Ja swoje resorowce mam do dzisiaj , zaprezentowalem je w temacie Zabawki , jest wsrod nich tez radziecka Wolga.
Matchboxy mialy sztywne zawieszenie a Majoretki bardziej miekkie. Kiedys dostalem z firmy Burago prospekt z modelikami , mialem z niego chyba wieksza frajde niz z moich kilku resorowcow
Z modeli produkcji CCCP pamiętam niesamowite "Kamazy" - bardzo dokładnie odwzorowane wnętrze, odchylana kabina, koła na gumowych oponach - normalnie istne cuda. No i ta ruska technologia - "nie gniotsia - nie łamiotsia".
Nie tylko w majoretkach tez ochodzila farba widac to na modelu moje furgonetkiHelmutt pisze:Pamiętam, że "matchboxy" miały to do siebie, że lubiła z nich odłazić farba, szczególnie jak się lubiło robic "wypadki". ".
http://img199.imagevenue.com/img.php?im ... _471lo.jpg