Artykuly spozywcze z dawnych lat
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Z chemii to pamietam wielkie pudla proszków Persil i OMO,które staly na honorowym miejscu w lazience.Zawsze dodawali do tych proszków jakies drobiazgi dla dzieci np naklejki lub figurki.Pamietam tez hurtowe ilosci mydla Lux,wtedy to byl luksus i oblednie pachnacy szampon zielone jabluszko.Moja mama nie kupowala margaryn ,jedynie maslo ,a do chleba ,to mielismy Rame.Z tamtego okresu pozostala mi niechec do salami,tyle tego zjadlam jako dziecko,ze do dzis mnie mdli na samo wspomnienie.Aha z kosmetyków byla jeszcze oliwka Jacek i Agatka.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
---------------------------------------------------------------------wilma pisze: Z chemii to pamietam wielkie pudla proszków Persil i OMO,które staly na honorowym miejscu w lazience.
i oblednie pachnacy szampon zielone jabluszko.
Z tamtego okresu pozostala mi niechec do salami,tyle tego zjadlam jako dziecko,ze do dzis mnie mdli na samo wspomnienie.
A'propos stania w łazience: u mojego wujka na honorowym miejscu stały dwie puszki po talku (chyba), jedna różowa, a druga niebieska i na obydwu były namalowane orchidee. Jak ja lubiłam patrzeć na te puszki.
Zielone jabłuszko w grubej szklanej butelce?
Salami uwielbiałam i jakoś mi zostało. Nie przejadła mi się.
Szampon byl w plastikowej butelce.Na etykietce bylo zdjecie rozesmianej rodzinki z piana na wlosach.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
Tamten byl przywieziony z Niemiec.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
No prosze nawet barszcz musial miec odpowiednia nazwe-moskiewski.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
Bardzo smakowało mi mleko dla niemowląt Bebiko 1. Jadłem je łyżką bez rozpuszczania w wodzie. Te niebieskie: Bebiko 2 i Bebiko 2GR miały już dodatek mączki ryżowej. Mleko w tubce też było ekstra (było zwykłe i kakaowe bodajże.
Niestety kaszkę dla dzieci trzeba było kupować na bazarze. Była produkcji czechosłowackiej i nazywała się"Detska krupicka" bodajże. Pozostawał też zakup w Peweksie "Humany" i odżywek "Nestle".
Kakao najlepsze było firmy Van Houten - też dostępne w Peweksie. Kilka lat temu miałem jeszcze miałem puszkę po takim z lat siedemdziesiątych.
Czasmi można było tez dostać w sklepach angielską herbatę "Pickwick". Ludzie jej raczej nie kupowali, bo byli chyba przyzwyczajeni do naszych "Madrasów", "Assamów'" i "Ulungów".
Niestety kaszkę dla dzieci trzeba było kupować na bazarze. Była produkcji czechosłowackiej i nazywała się"Detska krupicka" bodajże. Pozostawał też zakup w Peweksie "Humany" i odżywek "Nestle".
Kakao najlepsze było firmy Van Houten - też dostępne w Peweksie. Kilka lat temu miałem jeszcze miałem puszkę po takim z lat siedemdziesiątych.
Czasmi można było tez dostać w sklepach angielską herbatę "Pickwick". Ludzie jej raczej nie kupowali, bo byli chyba przyzwyczajeni do naszych "Madrasów", "Assamów'" i "Ulungów".
------------------------------------------------------------------------------------Dudzio pisze: Bardzo smakowało mi mleko dla niemowląt Bebiko 1. Jadłem je łyżką bez rozpuszczania w wodzie.
Ubiegłeś mnie Dudziu, chciałam o tym napisać. Też jadłam mleko w proszku, przeważnie nierozcieńczone. Okropnie się przyklejało do podniebienia.
Robi, chodzi ci o taką śmietankę w proszku Śnieżkę? Niebieskie opakowanie, na którym był deser w pucharku?
Jadało się kiedyś kogel-mogel. Dzisiaj chyba bym tego do ust nie wzięła, ale nie chodzi tylko o salmonellę, tylko o to, że chyba by mnie zemdliło.
Przepraszam, że wchodzę pomiędzy pytanie i odpowiedź. Prosze o wybaczenie.Elle pisze:Dudzio pisze: Bardzo smakowało mi mleko dla niemowląt Bebiko 1. Jadłem je łyżką bez rozpuszczania w wodzie.
------------------------------------------------------------------------------------
Robi, chodzi ci o taką śmietankę w proszku Śnieżkę? Niebieskie opakowanie, na którym był deser w pucharku?
Jadało się kiedyś kogel-mogel. Dzisiaj chyba bym tego do ust nie wzięła, ale nie chodzi tylko o salmonellę, tylko o to, że chyba by mnie zemdliło.
"Śnieżka" dostępna jest do dzisiaj chyba w podobnym opakowaniu. Czasem sobie robię. A kogel mogel? Ileż to żółtek ukręciłem w życiu. Do czasu paniki z salmonellą. Czasem dodawało się odrobinkę spirytusu (podkradanego z barku) i wtedy smakował inaczej. Ochota była tak wielk, że czasem nie czekało się ukręcenie na jednoloita masę, ale jadło z jeszcze z kryształkami cukru. Dobre było też całe jajka miksowane w całości mikserem. Wychodziło coś pomiędzy koglem moglem a pianą z białek.
Przysmakiem było tzw. kakao z pianką. To było pyszne kakao na mleku i na wierzch mamusia dawała ubite białko z cukrem. Pychota. Nazywaliśmy to "cacałko".
Z bitą śmietaną była tragedia. Pamiętam moje pierwsze próby z bitą śmietaną. Wziąłem zwykłą śmietanę z butelki i miksowałem długo z cukrem. Powstała masa przypominająca bitą śmietanę i nawet smaczna. Zalałem pucharki galaretką i dodałem tejże. Wglądało fajnie. Zaprosiłem ówczesną narzeczoną i tragedia. Ta śmietana zaczęła podchodzić wodą. Ale jakoś się zjadło. To były naprawdę ciężkie czasy te lata 80.