Kino w PRL - nasze przezycia.
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
I jeszcze jedno kino. Baardzo nietypowe.
Znajdowało się w Centrali Dystrybucji Filmów. W budynku tej instytucji pracowała też moja mama i czasem mogłem tam to i owo obejrzeć. Pamiętam, że puszczano tam zagraniczne filmy, które miały dopiero trafić do kin. Tam widziałem między innymi Powrót Jedi, jeszcze bez napisów - tekst czytał lektor siedzący w takim kiosku na końcu sali:))
Tam też widziałem między innymi przerażający film kung-fu ("Mordercze kung-fu" - taki był chyba tytuł), który niestety do kin nie wszedł, pewnie z powodu obfitości krwawych scen.
Z CDFu pochodziły tez darmowe bilety, które mama czasem dostawała od pracujących tam pań. Można było na nie włazić na wszystkie filmy (poza tzw. konfrontacjami) i co najważniejsze - bez kolejki!!
Znajdowało się w Centrali Dystrybucji Filmów. W budynku tej instytucji pracowała też moja mama i czasem mogłem tam to i owo obejrzeć. Pamiętam, że puszczano tam zagraniczne filmy, które miały dopiero trafić do kin. Tam widziałem między innymi Powrót Jedi, jeszcze bez napisów - tekst czytał lektor siedzący w takim kiosku na końcu sali:))
Tam też widziałem między innymi przerażający film kung-fu ("Mordercze kung-fu" - taki był chyba tytuł), który niestety do kin nie wszedł, pewnie z powodu obfitości krwawych scen.
Z CDFu pochodziły tez darmowe bilety, które mama czasem dostawała od pracujących tam pań. Można było na nie włazić na wszystkie filmy (poza tzw. konfrontacjami) i co najważniejsze - bez kolejki!!
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
A mnie przypomniało się jeszcze jedno poznańskie - Pałacowe, nazwane tak, bo mieściło się w Pałacu Kultury, obecnie zwanym CK Zamek (dawnym zamku cesarza Wilhelma). Kiedyś było to regularne kino, aczkolwiek w sali kinowej odbywały się także koncerty (około roku 1993 byłam tam na występie Renaty Przemyk) i imprezy kabaretowe. Od pewnego momentu kino stałe przestało istnieć, ale wciąż odbywają się tam różne przeglądy. Teraz chyba nie, bo ta część zamku jest od dłuższego czasu w remoncie.
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
Ja bylem w kinie pierwszy raz na bolku i lolku na dzikim zachodzie, potem bylem na ET i potem na kleksie w kosmosie ktorego sie balem.
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
W moim mieście ostało się chyba już tylko jedno kino - mam na myśli takie prawdziwe, nie jakiś gówniany "multipleks" który przeznaczony jest nie do oglądania filmów ale do jedzenia w nim popcornu.
Zlikwidowane zostały:
"Kosmos" - kino "premierowe", tu zawsze miały miejsce pierwsze emisje filmów, największy ekran, sala na najwięcej ludzi, dodatkowo świetna atmosfera poczekalni gdzie na ścianie wisiały plakaty ze starych filmów podświetlone delikatnym, ciepłym światłem. Klimat jak cholera. No i wejście do sali projekcyjnej po takich wielkich schodach jak w "Titanicu"
"Wyzwolenie" - drugie co do wielkości i ważności kino w mieście, teraz jest tam zdaje się jakiś bank
"Robotnik" - (potem zdaje się "Wenus") - stosunkowo małe kino, dodatkowo było w dość niepewnej dzielnicy, byłem tam tylko raz na "Supermanie III" zdaje się.
Zostało kino "Bajka" w dzielnicy studenckiej - w czasach studenckich często bywałem tam na "maratonach nocnych" bo mieszkałem tuż obok.
Zlikwidowane zostały:
"Kosmos" - kino "premierowe", tu zawsze miały miejsce pierwsze emisje filmów, największy ekran, sala na najwięcej ludzi, dodatkowo świetna atmosfera poczekalni gdzie na ścianie wisiały plakaty ze starych filmów podświetlone delikatnym, ciepłym światłem. Klimat jak cholera. No i wejście do sali projekcyjnej po takich wielkich schodach jak w "Titanicu"
"Wyzwolenie" - drugie co do wielkości i ważności kino w mieście, teraz jest tam zdaje się jakiś bank
"Robotnik" - (potem zdaje się "Wenus") - stosunkowo małe kino, dodatkowo było w dość niepewnej dzielnicy, byłem tam tylko raz na "Supermanie III" zdaje się.
Zostało kino "Bajka" w dzielnicy studenckiej - w czasach studenckich często bywałem tam na "maratonach nocnych" bo mieszkałem tuż obok.
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
A ja dla odmiany wrzucam wspomnienia z tego samego okresu, ale z obcych krajów.
Kiedyś zupełnie przypadkiem udało mi się załapać do kina na Węgrzech. Miałem wtedy może z 10 lat i byłem z dwójką kolegów, Węgrów - pamiętam, że był to western z węgierskim dubbingiem. Po krótkim internetowym śledztwie doszedłem, że była to włoska produkcja pt. "Occhio alla penna" vel "Buddy Goes West" z Budem Spencerem (wł. Carlo Pedersoli). Po węgiersku było to "Aranyeső Yuccában" czyli "Złoty deszcz". Z filmu pamiętam niewiele z uwagi na totalnie niezrozumiałe dialogi, poza tym młodzi Węgrzy strasznie "dawali popalić", jeden z nich podarł na kawałki swój bilet i mieliśmy pietra, kiedy po sali chodził z latarką "kanar" (!) i sprawdzał bilety! Do nas na szczęście nie doszedł
I jeszcze jedno, tym razem z ZSRR: ojciec mojego kolegi opowiadał, że był kiedyś w tym kraju na westernie z ruskim dubbingiem. Prawie ryczał ze śmiechu, kiedy kowboje ruszali do ataku na Indian z okrzykiem: "WPIERIOOOOD!"
Kiedyś zupełnie przypadkiem udało mi się załapać do kina na Węgrzech. Miałem wtedy może z 10 lat i byłem z dwójką kolegów, Węgrów - pamiętam, że był to western z węgierskim dubbingiem. Po krótkim internetowym śledztwie doszedłem, że była to włoska produkcja pt. "Occhio alla penna" vel "Buddy Goes West" z Budem Spencerem (wł. Carlo Pedersoli). Po węgiersku było to "Aranyeső Yuccában" czyli "Złoty deszcz". Z filmu pamiętam niewiele z uwagi na totalnie niezrozumiałe dialogi, poza tym młodzi Węgrzy strasznie "dawali popalić", jeden z nich podarł na kawałki swój bilet i mieliśmy pietra, kiedy po sali chodził z latarką "kanar" (!) i sprawdzał bilety! Do nas na szczęście nie doszedł
I jeszcze jedno, tym razem z ZSRR: ojciec mojego kolegi opowiadał, że był kiedyś w tym kraju na westernie z ruskim dubbingiem. Prawie ryczał ze śmiechu, kiedy kowboje ruszali do ataku na Indian z okrzykiem: "WPIERIOOOOD!"
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
Ja byłem na "Panu samochodziku", miałem 5 lub 6 lat, w 2 klasie podstawówki na ''I kto to mówi", na animowanym "o dwóch takich co ukradli księzyc". W moim mieście były w sumie 3 kina, w tym jedno takie małe, gdzie do dziś odbywają sie przeglądy amatorskich filmów i działa DKF.
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
W moim mieście gdzie jako młodziak mieszkałem było kino że tak powiem z innego świata bo "Kosmos" drewniane krzesła, pamiętam dwa kaflowe piece w górnej części widowni bo jak było zimno to grzało aż miło było siedzieć w tym kinie taka olbrzymia czerwona kotara bo kino służyło też do występów różnych przedstawień, spotkań jakiś uroczystości ówczesnych miejskich dygnitarzy Z filmów jakie pamiętam tam granych były "Zimorodek, Westerplatte, Gwiezdne wojny, seria o Godzilli, Superpotwór, Wejście smoka, Seksmisja, Czerwona jarzębina, Terminator I ( pamiętam jak pan który rozwieszał plakaty zamiast napisać "elektroniczny morderca" napisał elektryczny ) sporo było filmów produkcji radzieckiej z perspektywy czasu to nawet było to dobre kino... chodziłem też na tak zwane poranki filmowe w każdą niedzielę puszczano dla tej młodszych widzów bajki.
Od tych całych transformacji ekonomiczno-kulturalnych jakie przeszły przez nasz kraj czyli od roku 1989 byłem w kinie razy trzy na filmach "Stara baśń, Bitwa warszawska i Sylwester w Nowym Jorku"
Od tych całych transformacji ekonomiczno-kulturalnych jakie przeszły przez nasz kraj czyli od roku 1989 byłem w kinie razy trzy na filmach "Stara baśń, Bitwa warszawska i Sylwester w Nowym Jorku"
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
Jeśli chodzi o Kino w PRL-u to byłem min na ''Wejściu smoka'', ''Trzech orzeszkach dla Kopciuszka'', ''Panu Samochodziku i Praskich Tajemnicach'' w którym zagrała aktorka która grała Arabele, ''Panu Kleksie w Kosmosie'' w którym oprócz Piotra Fronczewskiego zagrali min Maryla Rodowicz, Bohdan Smoleń, Beata Kozidrak i Zbigniew Buczkowski, ''Cudownym dziecku'', ''Gwiezdnych Wojnach - Imperium kontratakuje'', ''Seksmisji'' i ''Kingsajzie''.
-
- Posty: 295
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
Gdy byłem mały, bardzo bałem się tych obrotowych krzeseł kinowych. Zawsze bałem się, że wpadnę w tą "dziurę"
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
Jeśli chodzi o filmy oglądane w kinie to pamiętam, że jako dzieciak odwiedzając krewnych w Łodzi widziałem "Dzieci wśród piratów" - ogromnie mi się ten film podobał.
Poza tym niewiele, jako że pochodzę ze wsi i mieliśmy tylko kino objazdowe.
Tzn. co jakiś czas pojawiały się plakaty, że tego dnia o tej godzinie w budynku OSP będzie projekcja filmu np. "Świadek mimo woli". Film był wyświetlany na zawieszonym, białym płótnie, a widzowie siedzieli w zwykłych drewnianych ławkach.
Najbardziej pamiętam "Wejście smoka". Miałem 9 lat, kupiłem cały bilet bo ulgowe były na legitymację szkolną, a ja jej jeszcze nie miałem (dawali dopiero w 4 klasie), film był jednak od 15 lat i nie chcieli mnie wpuścić, aż się popłakałem, wtedy starsi chłopcy ujęli się za mną i w końcu mnie wpuścili.
Poza tym niewiele, jako że pochodzę ze wsi i mieliśmy tylko kino objazdowe.
Tzn. co jakiś czas pojawiały się plakaty, że tego dnia o tej godzinie w budynku OSP będzie projekcja filmu np. "Świadek mimo woli". Film był wyświetlany na zawieszonym, białym płótnie, a widzowie siedzieli w zwykłych drewnianych ławkach.
Najbardziej pamiętam "Wejście smoka". Miałem 9 lat, kupiłem cały bilet bo ulgowe były na legitymację szkolną, a ja jej jeszcze nie miałem (dawali dopiero w 4 klasie), film był jednak od 15 lat i nie chcieli mnie wpuścić, aż się popłakałem, wtedy starsi chłopcy ujęli się za mną i w końcu mnie wpuścili.
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
Pamientam kina tamtych czasów zero popkornu (i bardzo dobrze) bo do kina chodzi się na film a nie do restouracji a filmy w moim przypatku to przedewszystkim Godzille(ja widzałem w tedy w kinie Godzille kontra Gigan(4 razy w kinie),Terror Mechagodzilli (chybachba 2 razy w kinie),Ebirah-Potwór z Głębin(2 razy) i Powrót Mechagodzilli (2 razy w kinie) Pojedynek Potworów ,Superpotwór(5 razy w kine) ,King Kong(4 razy w kinie),Gwiezdne Wojny(7 razy w kine),Imperium Kontratakuje,Powrót Jedi i wiele wiele innych np.Przemineło z Wiatrem na taśmie 70 mm.Pamientacie fotosy czarno-białe ,które wisiały w kinowych gablotach marzenie wielu kinomanów ja do tej pory wole je od plakatów,ale i były i mankamenty kina w tamtych czasach bez klimatyzacji z dzwienkiem mono nie stereo często przerywane seanse na kilka minut z powoduprzerwania taśmy filmowej.
Ostatnio zmieniony 11 sty 2013, o 12:16 przez Paweł, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
Żandarm w Nowym Jorku i Żandarm na Emerytórze pierwszy z 1965 drugi z 1970 r. grane były w polskich kinach nie zewględów specjalnych pokazów w latach 80-tych a poprostu do polskich kin oba zostały zakupione dopiero w 1981 r. do normalnego rozpowszechniania i to też specyfika tamtych czasów czyli często filmy z zachodu trafiały do nas po kilku latach od daty świayowej premiery a i zdarzały się jak w przypadku Żadarmów i opużnienia kilku nastoletnie np. z 12 letnim opużnieniem trafił do polskich kin Ebirah-potwór z Głębin (premiera światowa 1966 r. polska 1978r.). Teraz często na niektórych forach słychać nażekania ,że jakiś film w Polsce ma mieśiąc dwa opuźnienia w stosunku co do światowej premiery a co my w tedy mogliśmy powiedzieć.
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
Filmy japońskie o dużych potworach w tamtych czasach cieszyły się w polskich kinach dużą widownią GODZILLA KONTRA GIGAN z wynikiem 2.051.563 tyś widzów(od stycznia 1978 r. do 31 grudnia 1978 r.) i zajoł 3 miejsce jeśli chodzi o frekwencje na filmach długometrażowych wprowadzonych do rozpowszechniania w 1978 r. po roku wyświetlania na EBIRAH-POTWÓR Z GŁĘBIN ( miejsce 6) wybrało się (od lutego 1978 r.do 31 grudnia 1978 r.) 1.655.899 (za MALYM ROCZNIKIEM FILMOWYM 1979) na film SUPERPOTWÓR wybrało się też wiele widzów. Ja sam w PRL-lu byłem w kinie na sześciu filmach o japońskich olbrzymich potworch i to na niektórych po kilka razy SUPERPOTWÓR(5 razy),GODZILLA KONTRA GIGAN (4 razy) TERROR MECHAGODZILLI (chyba 3 razy) POWRÓT MECHAGODZILLI (2 razy) I EBIRAH-POTWÓR Z GŁĘBIN (chyba 2 razy) a POJEDYNKU POTWORÓW widziałem tylko raz w kinach PRL-lu a wy pamientacie japońskie filmy z tego gatunku w kinach tamtych lat.W tamtych czasach przezycia gwarantowane bo filmy tego typu powinno się oglądać tylko na dużym ekranie kinowym.Teraz dzieci i młodzież ma innych kinowych idolów my w tedy mieliśmy Godzille i jej (choc powinienem napisać jego , ale jak pamientacie w polskich napisach w tedy tłumaczono Godzilla jako ona ,nie on ) kumpli no i Gwiezdne Wojny.
Ostatnio zmieniony 15 sty 2013, o 09:17 przez Paweł, łącznie zmieniany 1 raz.
- gumisio
- Administrator
- Posty: 552
- Rejestracja: 20 paź 2006, o 20:37
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
- Kontakt:
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
Ja byłem na Superpotworze w dzieciństwie 7 razy. Później po latach odświeżyłem sobie pamięć idąc na ten film do warszawskiego iluzjonu. A ci co chcą go sobie obejrzeć niech poszukają na youtube. Jest wersja nawet z polskimi napisami .... (szukajcie pod hasłem super monster Gamera).
http://dubbing.pl - encyklopedia polskiego dubbingu
http://www.nostalgia.pl - portal twojego dzieciństwa
http://www.nostalgia.pl - portal twojego dzieciństwa
Re: Kino w PRL - nasze przezycia.
Jako ciekawostke dodam ,że jako date produkcji SUPERPOTWORA w polsiej prasie (FILM,KINO ,FILMOWY SERWIS PRASOWY) w tamtych czasach podawano 1975 r. puźniej po latach na stronach internetu polskiego czy zagranicznego jako date produkcji podawany jest rok 1980 a polska premiera tego filmu jak na tamte czasy (jeśli chodzi o filmy z szeroko pojmowanego zachdu) i tak szybka bo marzec 1981 r.