RTV AGD PRL
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
-
- Posty: 292
- Rejestracja: 24 maja 2006, o 21:10
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
A ja na ich widok dostaję torsji. Przede wszystkim przez fatalna jakość i tworzywo czyli paździerz. To nie nadawało się do przeprowadzki, bo po rozkręceniu leciało wszystko. Były różne meblościanki. Najpopularniejsze były gierkowskie "Bieszczady", "Piasty" i ich pochodne. Ich załatwienie wymagało wtedy wielu wyrzeczeń. Swarzędz robił takie "lepsze", bardziej eleganckie. A jedne z pierwszych meblościanek (wtedy zwane również regałami, lub segmentami) to meble Kowalskiego (lata 60-te). Nawet mam w piwnicy taki zestaw. Jeszcze lekkie w formie, nowatorskie oraz do ich wykończenia były jeszcze używane drewniane okleiny, w kolorze mahoniu.
Potem w meblościankach drewna było tyle co wiór w paździerzu. Meble drewniane, oparte o stare wzory produkował chyba wtedy Henryków. Ale ceny były jak na "Batorym" pomijając fakt, ze dostępne były dla notabli i do wystroju lepszych gabinetów (jeśli kacyk miał jakiś gust i pamiętał co z dworów rabował).
Potem w meblościankach drewna było tyle co wiór w paździerzu. Meble drewniane, oparte o stare wzory produkował chyba wtedy Henryków. Ale ceny były jak na "Batorym" pomijając fakt, ze dostępne były dla notabli i do wystroju lepszych gabinetów (jeśli kacyk miał jakiś gust i pamiętał co z dworów rabował).
Ostatnio zmieniony 1 kwie 2009, o 18:57 przez Dudzio, łącznie zmieniany 1 raz.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Dudziu, a co powiesz na "Puszczę"? U moich rodziców nadal stoi. Jeden segment został w dużym pokoju za drzwiami, a pozostałe przeniosły się do mojego byłego pakoju. No rewelacja - solidne, twarde, pakowne. Przyznaję, że ciężko by mi było je wyrzucić. To całe moje dzieciństwo, wczesna młodość, teraźniejszość.Dudzio pisze:A ja na ich widok dostaję torsji. Przede wszystkim przez fatalna jakość i tworzywo czyli paździerz. To nie nadawało się do przeprowadzki, bo po rozkręceniu leciało wszystko. Były różne meblościanki. Najpopularniejsze były gierkowskie "Bieszczady", "Piasty" i ich pochodne.
Meblościanki zwykle kupowane były na talony dla MM, bardzo znany zestaw to Bieszczady, ciężkie jak cholera ale za to pakowne. W latach 80 pojawiały się w sklepach trudnodostępne regały produkcji węgierskiej. Charakterystyczne były nazwy owych zestawów, jak modeli Volkswagena- "Polo", "Golf", "Passat" oraz "Scirocco".
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o meblościanki z lat 80 na talony MM, to faktycznie solidnoscią nie grzeszyły (wiadomo, ze i tak ludzie brali wszystko), natomiast te wcześniejsze nie były takie złe, zwłaszcza te na wysoki połysk - taki kredens uchował się u nas do dziś w stanie prawie nie naruszonym (mebloscianka kupiona duzo później szybko sie starła - chyba za często wycierałam kurz .
Bywały jeszcze enerdowskie, ale ich nazwy nie pamiętam. Nie wiem też, czy nie było jakiś czechosłowackich. W każdym razie mama mojego kolegi przywiozła taki komplet pracując tam na tzw. kontrakcie.Eryk75 pisze:Meblościanki zwykle kupowane były na talony dla MM, bardzo znany zestaw to Bieszczady, ciężkie jak cholera ale za to pakowne. W latach 80 pojawiały się w sklepach trudnodostępne regały produkcji węgierskiej. Charakterystyczne były nazwy owych zestawów, jak modeli Volkswagena- "Polo", "Golf", "Passat" oraz "Scirocco".
Meblościanki pomimo swojego przeznaczenie do M - ileś i ich praktyczności zmieniły nasze mieszkania w sztampę. Każde było do siebie podobne, bez możliwości większej ingerencji. Poza tym zabiły tak naprawdę prawdziwe meblarstwo. Owszem pozostaje nostalgia, bo to przecież dzieciństwo. Zaaferowanie całej rodziny bo "jest, jest, rzucili, załatwiliśmy". Potem odwijanie z tektury falistej i montowanie. Nie marudziło się, tylko brało co było. Chcieliśmy mat, dostaliśmy wysoki połysk. Potem wietrzenie przez kilka dni, żeby opary nie zaszkodziły. Astmatykom zalecano, żeby przez dwa tygodnie mieszkali poza domem.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej